środa, 31 marca 2021

Michał prosi o pomoc

 Michał jest kims bliskim, rodzina...

Michał jest chory na mukowiscydoze. Potrzebuje Waszej pomocy.

 Pomozcie dokladajac choc mala cegielke i udostepniajac te informacje gdzie tylko mozna. 

Tu link do skldki: 

https://www.siepomaga.pl/michal-peryt

Lub po angielsku

https://gofund.me/9dd03ebc




środa, 6 kwietnia 2016

czwartek, 14 listopada 2013

Krajobraz Po Ciąży- Odchudzanie

Młody przyszedł na świat ponad siedem miesięcy temu. Śmieszny ten zwrot "przyszedł na świat", jak gdyby sam z siebie zawziął się, zapukał do drzwi i wszedł. W rzeczywistości rósł i rósł we mnie przy okazji zmieniając moje ciało z dnia na dzień, aż wreszcie, trzy tygodnie wcześniej niż mądrzy ludzie przewidzieli, postanowił nas poznać.

Mądrzy ludzie rozcięli mi brzuch i wyciągnęli malucha.

W ciąży przytyłam tyle, ile należy, tak przynajmniej mądrzy ludzie twierdzili. Już po powrocie ze szpitala większość wagi spadła, ale nie całość. I tak już do tej pory zostało. Mimo karmienia piersią- nadwaga się utrzymuje.

Postanowiłam coś z tym zrobić i zażyczyłam sobie na urodziny Fitbit One. To tak trochę pod wpływem Anety i jej wpisu. Nie kupiłam co prawda bransoletki, ale takie coś:


Chwalę to sobie ze względu na to, ze daje mi motywację do ruszenia dupska. Chociaż motywacja pewnie byłaby większa gdyby więcej moich znajomych używało tego cudeńka. Generalnie działa podobnie do Fitbit Flex, więc polecam zainteresowanym przeczytanie notki Anety. Fitbit One ma jeszcze dodatkowo funkcję liczenia schodów, a raczej klatek schodowych. I tu zaczynają się prawdziwe schody. Gadżet liczy to za pomocą wysokościomierza. Zdarza się więc, że kiedy jadę w metrze nalicza mi aktywność. Tak samo dzieje się podczas robienia brzuszków- One rozpoznaje to jako chodzenie po schodach. Z tego powodu czasem go zdejmuję i zapominam założyć. 

Fitbit okazał się jednak niewystarczający do zrzucenia kilogramów. A te ciążą mi coraz bardziej.
Zapisałam się więc na spotkania Weight Watchers (po polsku Strażnicy Wagi). Program opiera się dwóch ważnych filarach: Punktach Points Plus i grupie wsparcia. Można zapisać się też na program on-line, ale spotkania dają tę dodatkową motywację, której wielu osobom potrzeba.
 
Weight Watchers wszystkiemu co jemy przypisuje jakąś wartość punktową, przy czym warzywa i owoce to prawie zawsze zero. Każdy uczestnik ma daną konkretną ilość punktów, które wykorzystujemy na jedzenie. Jest jeszcze dodatkowa pula punktów, które można wykorzystać w ciągu tygodnia. Punkty można obliczyć używając kalkulatora albo sprawdzić na stronie, czy pomocy aplikacji telefonicznej.
  

Przed każdym spotkaniem jest się ważonym, oczywiście waga jest tylko do wiadomości zainteresowanego. Na spotkania przychodzą ludzie różnych rozmiarów i budowy. Niektórzy są naprawdę otyli, inni maja lekką nadwagę, jeszcze inni schudli już do swojej wymarzonej wagi i teraz potrzebują wsparcia w jej utrzymaniu. Ci ostatni nie płacą już za uczestnictwo.

Ciężko mi na razie chwalić metodę Weight Watchers, bo to zbyt szybko. Jedno co mogę powiedzieć, to że dla mnie na razie działa. Punktacja zmusza mnie do ograniczenia niezdrowego jedzenia i skupienia się głównie na proteinach, które najbardziej sycą i warzywach i owocach, które mają zerową punktację. Teraz w sezonie są różnego rodzaju kabaczki, mniam. Jednocześnie od czasu do czasu mogę pozwolić sobie na moje ukochane Prince Polo w gorzkiej czekoladzie. Podwójne mniam. No i nigdy nie jestem głodna, a waga na razie idzie w dół.

Jednak schudnąć to jeszcze nie wszystko. Trzeba jeszcze nadać jakiegoś kształtu przynajmniej tym miejscom, na które da się wpłynąć. Odnawiam więc znajomość z moją piłką do fitness.

Trzymajcie więc kciuki za moją wytrwałość.