czwartek, 29 kwietnia 2010

Valley of Fire, czyli jeszcze raz pustynia

Definitywnie jes coś niesamowitego w tym miejcu i nie chodzi tylko o piękno. Wydaje mi się, że odczuwa się tam spokój duszy, zespolenie z naturą, ale bez żadnych przesadnie wzniosłych ochów i achów. Po prostu jest się częścią czegoś większego. Często można zupełnie zapomnieć, że całkiem niedaleko jest XXI wiek, że są jeszcze jacyś ludzie. Telefony komórkowe oczywiście nie maja zasięgu, z resztą po co. Osy zlatują isę do każdej kropli wody, a także do słodkiego zapachu kwiatowego balsamu do ciała. Ciągle musiałam się od nich oganiać.









1 komentarz: