niedziela, 24 czerwca 2012

Mermaid Parade, czyli syrenki na Coney Island

Tutaj zawsze dzieje się coś ciekawego i za to właśnie kocham to miasto. Pogoda wczoraj  była świetna. Było ciepło, ale dało się odczuć miłą bryzę od oceanu, no i nie było tak wielkiej wilgotności powietrza jak w ostatnich kilku dniach. I dobrze, bo akurat wczoraj wypadła coroczna parada syrenek na Coney Isand. Chociaż w pobliżu Coney Island mieszkam od lat, to nigdy jakoś nie było mi po drodze. Tym razem jednak wybraliśmy się obydwoje. Ludzi już w metrze było całe mnóstwo, a już tam na miejscu ciężko było się dopchać, żeby coś zobaczyć. Ja się dopchałam oczywiście, bo ja się zawsze wszędzie wmanewruję :) Paradowały głównie syrenki, rybki, koniki i inne morskie stwory, ale można też było spotkać Transformers ku uciesze dzieci wszystkich płci, których oczy na widok tego pana robiły się okrągłe jak spodeczki, a buzie zamierały w zachwycie.


 Najwięcej było jednak rożnego rodzaju bogiń i bogów morskich.



Największą furorę robiły najmłodsze syrenki.  


 Ale te starsze tez były popularne.



Ja załapałam się na darmowe przytulanie. Grzechem byłoby nie skorzystać.

Po wszystkim morskie stwory wybrały się na plażę, czy może z powrotem do siebie do morza...


Na Huffington Post jest fajny filmik z parady. Polecam, bo można zobaczyć Nowojorczyków takich jakimi naprawdę są, a nie wtedy kiedy idą do pracy w szpilach czy garniturach.




piątek, 22 czerwca 2012

Merida Księżniczka Disneya- Co Każda Księżniczka Powinna Zobaczyć

Jak dorastałam to nie bardzo miałam bohaterki z którymi mogłabym się utożsamiać. Księżniczki były piękne, ale albo zupełnie bierne, albo wręcz śpiące. Pan Kleks przyjmował tylko chłopców do swojej Akademii i tyko "Szaleństwa Panny Ewy" stanowiły wyjątek od tej reguły. To, ze nie identyfikowałam się z bohaterami nie znaczy, że nie uwielbiam wszystkich Piękne i Bestie, Akademie Pana Kleksa i inne Siedem Życzeń. Do tej pory lubi.
Wczoraj w samym środku nocy poszłam z J. na Brave. Kolejny disneyowski film o księżniczce. Obydwojgu podobało nam się znakomicie. Świetna opowieść o dziewczynie i jej matce, o tej wyjątkowej więzi między córką a jej mamą. Jest oczywiście też ojciec i super śmieszni bracia. Jak w każdym filmie o księżniczce znalazł się też królewicz. A najważniejsze, że wszyscy żyli długo i szczęśliwie bo tak, jak chcieli.


środa, 20 czerwca 2012

Macie Tak?

Macie tak, że słuchacie osoby mówiącej, ale irytuje was tak bardzo, że nie możecie się skupić? Ja mam. W każdy poniedziałek, wtorek i czwartek. Siedzę na zajęciach i powtarzam w myślach: shut up, shut up, shut up. Nauczyciel irytuje mnie do bólu zębów. I to nie jego wina, wiem o tym. To nic, co on robi świadomie. Stara się być miły, wyluzowany, zażartować. A w mojej głowie "shut up". Wkurza mnie jego wysoki głos i maniera z jaka zadaje pytania. Denerwuje mnie oderwanie od rzeczywistości szkolnej. Zgaduję, że nigdy nie uczył na poziomie niższym niż studia, bo plecie farmazony. Na szczęście zajęcia są dość łatwe, więc dużo nie tracę przez to moje "shut up". Jeszcze tylko kilka tygodni.

piątek, 15 czerwca 2012

Próba Generalna

Zorientowałam się, że mogę dodawać posty z telefonu. Lepiej późno, niż wcale. Tylko zdjęcia jakoś dziwnie się dodaje.

czwartek, 14 czerwca 2012

Na Potęgę

Gubię karty biblioteczne. Tak już mam. Co i rusz się zawierusza i potrzebuję nowej. Normalne procedura to przyjście z dokumentem tożsamości i zapłacenie kary. Ja nigdy kary nie płaciłam, bo dobra dusza litowała się nade mną za każdym razem. Tym razem karty nie zgubiłam. Za to osiągnęłam maksimum rezerwacji książek. Więcej nie wolno.
Śmieszna rzecz, ze w brooklyńskiej bibliotece jest więcej książek Jerzego Pilcha po angielsku niż po polsku. Za to Nicholasa Sparksa jest chyba więcej po polsku (tak, czytam czasem tego pana- nie można cały czas czytać ambitnie :)) Taka biblioteka to świetna rzecz. Zamawia sobie człowiek książkę i ją przywożą do mojego oddziału prostu na przykład z Greenpointu.
Będę się relaksować przy tym. Nawet okładka wygląda romantycznie :)