czwartek, 29 listopada 2012

Politycznie

Nie lubię o polityce ale teraz muszę, bo się uduszę :)
 Populacja Stanów Zjednoczonych składa się mniej więcej po równo z mężczyzn i kobiet (z niewielką przewagą kobiet). W tym około 70% to ludzie biali, 12,5% stanowią czarni, 16,5% Latynosi (biali i nie), Azjaci około 5%. Populacja jak widać jest dość zróżnicowana. Niestety, nie przekłada się to na zróżnicowanie w zarządach, stanowiskach kierowniczych, czy miejscach w kongresie. Równouprawnienie to nadal nowość i trochę czasu musi upłynąć, aby durne stereotypy płciowe czy rasowe zostały wyrugowane z podświadomości społeczeństwa. Jednak mamy XXI wiek i nikogo nie dziwi czarny prezydent (chociaż prezydent Latynos pewnie wielu się w głowie nie mieści) czy kobieta na stanowisku Sekretarz Stanu, albo Azjata będący CEO wielkiego przedsiębiorstwa.
W Kongresie kobiety stanowią jedynie jedna piątą (prawie) nominowanych,  czarni to nawet nie jedna dziesiąta, Latynosów jest jeszcze mniej- około jednej dwudziestej, Azjaci to jednostkowe przypadki. Wesoło wiec nie jest, ale nie załamujmy się, wszystko idzie w dobrym kierunku.
W dobrym kierunku niestety nic nie idzie w partii republikańskiej, chociaż to  wcale nie dziwi. Pamiętajmy, że oni dopiero co przegrali wybory swoimi gadkami o kobietach w segregatorach, o "prawdziwych i  nieprawdziwych" gwałtach (to kosztowało ich tez miejsca w kongresie), o samodzielnej deportacji, o zakazie aborcji etc. Czy republikanie wyciągnęli jakieś wnioski? Wydawać by się mogło, że tak. Co i rusz jakiś republikanin przebąkiwał o błędach w kampanii, o konieczności zmian w stosunku do imigrantów, już myślałam, że nabrali rozumu. I może jakieś tam doły partyjne- młodzi idealiści, może oni coś zrozumieli. Niestety stara gwardia trzyma się dobrze i dziś ogłoszono nominacje do kongresu. Wśród nich nie znalazła się nawet jedna kobieta, zabrakło też przedstawicieli mniejszości. Sto procent republikańskich nominacji to biali mężczyźni w wieku hmm nazwijmy to emerytalnym.  Żadnych niespodzianek.

wtorek, 27 listopada 2012

Zgaduj Zgadula

Pisałam już wcześniej, że ludziska na słowo "ciąża" zapominają kompletnie o jakimkolwiek takcie czy manierach i zachowują się jak prostaki. Czasem jest to wkurzające, a czasem wręcz śmieszne. Teraz, kiedy właśnie zaczęło być po mnie widać ludzie prześcigają się w zgadywaniu jakiej płci będzie mały przybysz. Zgadują oczywiście na podstawie mojego wyglądu, bo czegoż by innego.Jak się okazuje przesądy na ten temat nie dzielą sie na polskie czy amerykańskie. Ot, ignorancja nie zna granic.
I tak asystentka medyczna (sic!) stwierdziła, że będę miała chłopca bo mam duży kinol. Serio. Znajoma ze szkoły twierdzi, że chłopiec, bo mam brzuch odstający, a nie obwisły. Serio. Teściowa zmienia zdanie za każdym razem jak mnie widzi na skype i twierdzi, że będę miała chłopca (bo jem kwaśne rzeczy- zawsze je lubiłam i bo dziewczynka zabrałaby mi urodę a wyglądam dobrze) albo, że będzie dziewczynka (to w jeden z moich gorszych dni- widocznie zabrała mi urodę :)). Wszyscy wygłaszają swoje opinie z grobową powagą, a ja tylko wzdycham. Z resztą z taką sama grobową powagą ktoś ostatnio tłumaczył mi, że jak kobieta w ciąży ma zgagę to dziecku włosy rosną. Czy naprawdę nie wypada śmiać się w głos z ludzkiej głupoty? A tak odrobinkę chociaż?

niedziela, 25 listopada 2012

Room

Długi weekend jak szybko przyszedł, tak szybko się kończy. Tak niestety jest ze wszystkim co dobre.  Ja ani nie świętowałam, ani nie zrobiłam zaplanowanych porządków, ani nie skorzystałam z piątkowych przecen. Trochę to za sprawą mojego lenistwa, a trochę z powodu dokuczliwej infekcji. Jedno dobre z tego weekendu przyszło. Przeczytałam "Room" Emmy Donoghue. Czekał na mnie od dwóch lat, ale ciągle znajdowałam coś innego, ciekawszego. Polecam książkę zacząć czytać bez czytania recenzji, bez żadnego opisu. Książka na jeden, maksymalnie dwa wieczory, ale warto.


czwartek, 8 listopada 2012

O mammmamija!

Niektórzy z Was już wiedzą, a dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą: Będziemy rodzicami.
A dziś będzie o ciąży. Głupota ludzka zawsze mnie złościła, ale odkąd jestem w stanie ociężałym mam ochotę czasem pizgnąć głupca w łeb. Na razie na ochocie się kończy, ale jeszcze długa droga przede mną, więc kto wie. A głupków jakby więcej na świecie ostatnio. Weźmy na to te laski co je Ewek opisywała we wpisie o WTC. No cieszyły się jak małpa w cyrku i naprawdę niewiele mi brakowało, żeby podejść i uciszyć te śmiszki.
Poza tym przez pierwszy okres to byłam fontanną łez. Wszystko, no prawie wszystko mnie wzruszało. Nawet głupie zdjęcia kociąt na necie. A ludziska wiedzą, że koty lubię, to mi podsyłają tego od cholery.
Inna rzeczą jest reakcja ludzi na naszą wiadomość: Niektórzy nie dowierzają, niektórzy głupio żartują. Jedna koleżanka się popłakała ze wzruszenia, jakbym ja potrzebowała więcej zachęt to płaczu. Najgłupsi jednak są ci, którzy komentują: no nareszcie, najwyższy czas albo coś w tym stylu. Ludzie nie mogą pojąć, że mnie naprawdę nie obchodzi kiedy oni uważają, że jest właściwy czas. Tych to nawet pizgnąć przez łeb się nie chce. Niektórzy powtarzają jak mantrę i z wielką satysfakcją, że wszystko się zmieni, ze nie mamy pojęcia, że nic nie będzie takie samo. takim mówimy, że wiemy, bo przecież mamy kota, a on jak dziecko :) Mina jest zawsze bezcenna.
Z resztą ludziska strasznie lubią straszyć jak tylko dowiedzą się o ciąży, ale o tym może innym razem.