poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Siedem

Blogerzy to ekshibicjoniści, dlatego poprosić blogerkę by pisała o sobie to jak prezent bożonarodzeniowy. Bardzo chętnie pisze o sobie, ba, ja zawsze pisze o sobie. Kazać mi zatem, żebym wymieniła siedem rzeczy, o których jeszcze nie wiecie nie jest takie proste. Wydaje mi się, że niczego nie ukrywam. Nawet jak nie mówię o czymś wprost, to i tak wypsnie się tu i tam. Dodać do tego fakt, że w blogosferze funkcjonuję już parę ładnych latek, to wydaje się, że co bardziej dociekliwi/pamiętliwi znają mnie dobrze.

Oto siedem rzeczy, których możecie jednak nie wiedzieć.
1. Mój Monsz nosi takie samo imię jak chłopak, z którym się całowałam pierwszy raz i tak samo jak aktor, w którym się podkochiwałam ;)
2. Uwielbiam horrory. Najlepiej takie o zjawiskach nadprzyrodzonych. Im mniej prawdopodobne tym lepiej, no i muszą być dobrze zrobione. Te pełne krwi są do niczego.

3. Wzruszam się na ślubach, ale nie lubię tego pokazywać. Staram się zawsze powstrzymać łzy, ale to nie takie proste. Bo to takie romantyczne kiedy dwa gołąbki sobie ślubują :)

4. Tremują mnie wystąpienia przed dużą publicznością, zwłaszcza kiedy mam wygłosić cokolwiek wyuczonego na pamięć. Kiedy mówię własnymi słowami zdenerwowanie znika po pierwszym zdaniu. Nigdy nie miałam problemu w klasie. Czy to z dorosłymi, czy z dziećmi nie denerwuję się przed wejściem do klasy. No, może czasem. Kiedyś szef powiedział mi, ze przyjdzie do mnie na zajęcia trójka studentów, którzy grozili zrezygnowaniem ze szkoły, bo nie lubili nauczycieli. To mnie trochę zestresowało :)

5. Ludzie często przeżywają dysonans kiedy mój wygląd nie pasuje do mojej osobowości. Kiedyś zdarzało się to częściej bo byłam bardziej... hmmm bezkompromisowa? Teraz chyba złagodniałam, więc ten szok nie jest taki natychmiastowy. (Ci, którzy mnie znają dobrze teraz pewnie chichoczą- złagodniała dobre sobie). Ta różnica tyle razy działała na moją korzyść co przeciwko mnie...

6. Uwielbiam tańczyć. Przetańczenie całej nocy najlepiej w długiej sukni to dla mnie wzór romantycznej randki. Banalne?

7. Nauczyłam się pływać jak miałam 15 lat. Zajęło mi to kilka dni. Nikt nie wierzył, że można to poszłam i zdałam kartę pływacką. Nie mogłam się doczekać, żeby pochwalić się tacie, ale ratownik spotkał go po drodze i mu powiedział. Do tej pory mam do niego o to złość ;)

 No to macie siedem rzeczy, chociaż wcale nie jestem pewna, że nie wiedzieliście tego wcześniej.  Gdyby ktoś chciał się dowiedzieć czegoś jeszcze to proszę pytać :) Postaram się odpowiedzieć.

2 komentarze:

  1. Ja tez sie wzruszam na slubach:)) I staram sie opanowac lzy, czasem sie udaje, czasem nie.. na szczescie teraz juz lzy nie musza rozmywac makijazu:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Star- to prawda! Ja się ostatnio prawie popłakałam na moich urodzinach, kiedy mi koleżanka dała kartkę :) wyjątkowe życzenia, ale aż płakać?

    OdpowiedzUsuń