czwartek, 27 października 2011

Słoiki i Warszawka, czyli "Wynocha, to Nasze Miasto!"

 Na jednym forum gazetowym znalazłam poboczną dyskusję warszawiaków z nie-warszawiakami, dotyczącą przyjeżdżania tych ostatnich do stolicy i zabierania pracy miejscowym. Napisałam celowo "stolicy", bo podobno rodowita warszawianka nigdy by tak nie powiedziała, tylko "słoiki" tak mówią. "Słoiki" to według dyskutantów ludzie wynajmujący kawalerki w Warszawie, kradnący pracę (która należy się rodowitym jak psu buda) i wyjeżdżający do domu rodzinnego po prowiant, czyli te słoiki. Ile tam złości w tym wątku, ktoś nawet proponuje punkty za pochodzenie z Warszawy (tęsknota za Gierkiem?) i to wszystko przy nazywaniu jedni drugich burakami, prostakami, warszawką i słoikami oczywiście. Ktoś nawet stwierdził, że "jak sie gada z jakims bialostocczaninem albo innym sloikiem, to czasami nie wiadomo w jakim on jezyku mowi".

To wszystko jakoś bardzo przypomina mi amerykańską dyskusję o prawie imigracyjnym. Te wszystkie głosy o zabieraniu pracy, kiedy nawet Amerykanom o nią trudno, o służbie zdrowia czy szkolnictwie. Jakiego tematu nie poruszysz- wszystkiemu winni imigranci. O tym, że imigranci przyczyniają się do rozwoju gospodarczego lepiej zapomnieć, o tym, ze głownie emigranci pchają amerykańską naukę do przodu nie wspomina nikt. Łatwiej mówić, że zarabiają amerykańskie dolary i wysyłają je do krajów swojego pochodzenia.

Narzekania na imigrantów słyszałam, chociaż głownie nie od nowojorczyków. Oni i tak są zewsząd i cieszy ich ta różnorodność. Nie słyszałam nigdy narzekań, że przyjeżdżają tu jacyś na przykład z Minnesoty i rodowitym pracę kradną. Ciekawe co porobiłoby się, gdyby do Polski zaczęli przyjeżdżać i osiedlać się ludzie, którzy mówiliby z zupełni innym innym akcentem, mieli inny kolor skóry albo religię i nie daj bogini oni dostawaliby pracę.

7 komentarzy:

  1. Ostatnio opowiadała mi koleżanka, gdzie na osiedlu pojawiła się grupa Koreańczyków i Kazachów, że ich dzieci w piaskownicy są niewidoczne. Trafiłaś w czuły punkt, konflikty typu Kielce-radom, czy Warszawa kontra reszta Polski zmieniają swoje oblicze, stają się mocniejsze, bardziej roszczeniowe. ten typ dyskursu jest obecny na całym świecie, problem emigrantów jeszcze nie jest tak powszechny, no ale są przecież ciągle Żydzi ;) - o cyklistach wspominac nie będę. Pawian.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pawianie- Ja jestem z Radomia, a studiowalam w Kielcachwiec, wiem cos o tych sztucznych roznicach. No i nie zapominajmy o Cyganach, oni tez sa jakos niewidzialni, nawet w systemie nie bardzo liczy sie te dzieciaki, ktore do szkoly nie chodza.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedys mowilismy "zielona Warszawa" i wcale nie bylo zle byc wlasnie taka zielona ;)
    A moze przyjezdny jest zawsze na cenzurowanym?...najwazniejsze to robic to co sie chce i nie zwazac na innych.. bo ci co sie tak gradluja najczesciej nie moga porownac sie do tych przyjezdnych ...nie siegaja im nawet do piet ;) A kazdy inny patrzy na czlowieka a nie na to skad on jest spoczatku ;) pozdrawiam cieplutko :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Tez, tak mysle, ze Ci, ktorzy nie lubia przyjezdnych to tacy, ktorzy sa nieudacznikami. Maja pretensje, ze lepsi od nich prace maja a im sie przecie nalezy z samego faktu bycia warszawiakiem. Ci bardziej rozgarnieci nie boja sie konkurencji i tych jest chyba wiecej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No popatrz, Ty z Radomia a ja z Kielc i sie jakos dogadujemy w Nowym Yorku:)))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  6. Star- Ty z Kielc? To bardzo bliziutko : ) A wiesz, moja praca magiesterska byla biografia jednego interesujacego czlowieka z Radomia, ktory tak sie zdarzyło kiedys napisal pismo do wladz wojewódzkich, żeby przyznać Radomiowi więcej pieniędzy niż Kilecom. Jeden profesor rozsierdził się o to i naprawde musialam bronić pracy niemal batalistycznie :) Docenił jednak moje zaangażowanie i dostalam 5 :)

    OdpowiedzUsuń
  7. niechęć do nich i określenie ,,słoiki" wzięło się stąd że mimo masowego osiedlania się tu, nie rejestrują się i nie zamierzają płacić w Warszawie podatków. Do tego: obwarowane osiedla, wstręt do komunikacji zbiorowej, masowe parkowanie w przejściach i na `chodnikach, wyprowadzanie psa ,,za potrzebą" na trawnik niegrodzonego sąsiada. ZERO szacunku dla miejsca i ludzi, wiecznie roszczeniowa postawa. jestem pewna że jeden z drugi nigdy by się tak nie zachował w swojej miejscowości, ale skoro wawa jest taka brudna i wstrętna, to czemu nie?! ech.

    OdpowiedzUsuń