sobota, 11 lutego 2012

Sprawozdanie z frontu

Życie nie chce czekać na chorowitków, więc chcąc nie chcąc znów jestem zalatana. Zaczął się nowy semestr i opuściłam pierwsze zajęcia, ale na kolejne już poszłam. Poza tym zaczęłam praktyki w nowym miejscu. Ciągle nie przyzwyczaiłam się, że muszę być wolniejsza i trochę ostrożniejsza. Czasem się zapomnę i wtedy boli. Nie mieszczę się też w swoje rzeczy. Lekarz dzwonił do mnie sprawdzić jak się czuję i powiedział, że to normalne. To i ciągłe zmęczenie. No i jeszcze muszę poczekać nawet z najmniejszymi ćwiczeniami, nawet wolnym bieganiem. Za parę tygodni bieżnia będzie ok, ale siłownia i joga dopiero za pół roku. Tymczasem nawet kichanie i śmiech są niewskazane :) No i codziennie potrzebuje popołudniowej drzemki, bo inaczej mi ciężko.
Praktyki mam w publicznej szkole średniej, która na papierze brzmi fantastycznie- Instytut dla młodych kobiet, z nastawieniem na matematykę i naukę. Byłam tam dopiero trzy dni i już widzę, że to tylko na papierze. Szkoła jest ładna, nawet dofinansowana, w porównaniu z prywatną różni się wielkością klas- tam były klasy 15-18 osób. Tu są do 25. Największa różnicę robią same uczennice. Ich sytuacja socjoekonomiczna diametralnie różni się od tych z prywatnej szkoły. Brakuje im motywacji i pewności siebie. "Nie potrafię" to chyba najczęściej powtarzane słowa. O ile w ogóle skupią się na lekcji, bo jest też taka cześć, których nic nie obchodzi. Nawet nie na tyle, żeby wyciągnąć kartkę i ołówek. Jest wiele agresywnych wobec współuczennic, nie widziałam jeszcze agresji względem nauczycielki. Jeszcze nie prowadziłam też lekcji, zacznę w poniedziałek. Nauczycielka jest miła i dla mnie i dla nich i bardzo cierpliwa. Widać, że dziewczyny ją lubią. To będzie dla mnie wyzwanie.

7 komentarzy:

  1. No to powodzenia! I tylko uważaj na siebie, bardzo proszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tak. Masz przed sobą wielkie wyzwanie.Z powodu tych trudności, które się kroją nigdy nie zamarzyłam o nauczaniu.Za to szacunkiem wielkim i rozległym darzę każdego, kto potrafi zapanować nad agresją, a nadto jeszcze obudzić zdrową motywację do zdobywania wiedzy.Dla mnie byłby to problem wiary w siebie przede wszystkim, czyli robota pozytywistyczna od podstaw.Trzymam kciuki i wyrażam podziw.Będę śledzić Twoje zmagania.Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
    2. Sporothrix- Dziekuje i bede uwazac, przynajmniej sie postaram.

      Usuń
    3. Dobrochna- Nie wiem czy potrafie obudzic w nich motywacje. Te dziewczynki so juz w 9 klasie, maja 15 lat. Mnie zawsze interesowala najbardziej middle school- to jak polskie gimnazjum. Najlepiej uczyc 12-13 latkow. Wtedy jest najlepszy czas kiedy dzieci mozna do czego skutecznie zachecic, lub zniechecic. Pietnastolaki maja juz wyrobione opinie na temat tego w czym sa dobre, a w czym nie i trudno je przekonac, ze skoro matematyka szla im kiepsko przez ostatnie lata to nie znaczy, ze teraz tez tak bedzie. A skoro juz w czyms sa kiepskie to po co sie starac :/ Na pewno bede probowala na tyle na ile mozna cos zrobic na praktykach- mam tam dosc ograniczona samodzielnosc.

      Usuń
    4. Człowiek zrobi niemal wszystko, w co uwierzy.Najlepiej robi tu przykład, ale z tym jest sporo kłopotów.Nie myślę nawet o autorytetach, czyli ich braku raczej,ale chyba proste słowa też coś mogą.Osobiście najwięcej zawdzięczam Babuni, która zwykle radziła się brzdąca, rozgadywała problemy, a przede wszystkim mówiła: dasz radę...Zatem dasz radę,EVito.Wierzę w Ciebie.Serdeczności.

      Usuń
  2. Powodzenia!!
    A z tym zdrowiem i powolnoscia to Cie doskonale rozumiem:) Wczoraj sie o malo co nie spierniczylam ze schodow, bo chcialam sprobowac schodzic w dol dwoma stopami a nie jak dotychczas jedna:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Star- tak wlasnie myslalam, ze Ty mnie zrozumiesz :) Ciezko jest poruszac sie jak jakas turystka, ktora ludziska przepychaja i wyprzedzaja. Uwazaj na siebie.

      Usuń