środa, 20 czerwca 2012

Macie Tak?

Macie tak, że słuchacie osoby mówiącej, ale irytuje was tak bardzo, że nie możecie się skupić? Ja mam. W każdy poniedziałek, wtorek i czwartek. Siedzę na zajęciach i powtarzam w myślach: shut up, shut up, shut up. Nauczyciel irytuje mnie do bólu zębów. I to nie jego wina, wiem o tym. To nic, co on robi świadomie. Stara się być miły, wyluzowany, zażartować. A w mojej głowie "shut up". Wkurza mnie jego wysoki głos i maniera z jaka zadaje pytania. Denerwuje mnie oderwanie od rzeczywistości szkolnej. Zgaduję, że nigdy nie uczył na poziomie niższym niż studia, bo plecie farmazony. Na szczęście zajęcia są dość łatwe, więc dużo nie tracę przez to moje "shut up". Jeszcze tylko kilka tygodni.

10 komentarzy:

  1. Też tak miałam z Profesorem, który teraz-po latach- jest dla mnie najważniejszy.Kiedyś nie przeczytał( jak ja),że wykład odwołano i zrobił TYLKO dla mnie ( i dwóch sprzątaczek) wykład z filozofii.Okazał się zupełnie kimś innym , niż myślałam uprzednio.Może warto dać szanse, czyli...Sama nie wiem, ale wydaje mi się,że jest dla Ciebie kimś ważnym podświadomie.Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bardzo mam wybor- przesuaduje, ale facet irytuje mnie do szpiku kosci. Niby nic zlego nioe robi, a ja nie moge wysiedziec.

      Usuń
  2. Oj mam tak i to nie z profesorem, co chyba jest jeszcze gorsze;)) Czasem ludzie cos opowiadaja jakos tak bezplciowo, ze zupelnie nie wiem o co im chodzi:))
    Ba! ostatnio rozmawialam na Skypie z bratem i tak mnie wkurwial, ze gralam jednoczesnie w pasjansa, do dzis nie wiem co on gadal:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, dobre. Tu nie chodzi nawet o to, ze facet gada tak, ze nie wiadomo o co chodzi. Wiadomo, ale facet zwyczajnie za dlugi mamle rzeczy za latwe, skupia sie na rzeczach niewartych skupienia i do tego ma naprawde wysoki piskliwy glos, ktorym zamiast mowic krzyczy. Jest nas w sali 10 studentow, slyszymy go bez tego. I jeszcze milion takich szczegolow, ktore akurat mnie wkurwiaja do bialosci. To moze byc spotegowane faktem, ze nie mam wyboru- musze tam siedziec.

      Usuń
  3. Miewam tak. Staram się omijać takie osoby szerokim łukiem. Jeśli się nie da, należy je sobie wyobrazić siedzące na sedesie. Irytacja przechodzi w rozbawienie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam tak, że ktoś nawet może się nie odzywać. Mam taką koleżankę, która samą swoją bytnością mnie drażni do granic... a jak już się odezwie... straszne!


    P.S. Wow... to musi być cudowne być Najlepszą Żoną na Świecie :) gratuluję Ci tego tytułu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z kolezanka mozna zawsze zerwac kontakt, tez mialam taka jedna... brrrr.
      A bycie Najlepszą Żoną na Świecie jest siwetne, szkoda, ze to nie dozywitni tytul :)

      Usuń
  5. Witaj. Czasem tak bywa.Niby nic takiego a zęby bolą. Miałam tak z szefem.Niby Ok ale te wysokie tony na jakich wydawał polecenia doprowadzały mnie do szału.Każdy temat rozciągał jak gumę do majtek, człowiek gubił wątek a można było krótko i treściwie. Dobrze, że mam go z głowy.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To moze byc to- rozciaganie tematu do granic mozliwosci, zamiast zrobienia co trzeba raz dwa i po krzyku. Moj nauczyciel wlasnie tak ma i mam wrazenie ze trace czas.

      Usuń