czwartek, 14 listopada 2013

Krajobraz Po Ciąży- Odchudzanie

Młody przyszedł na świat ponad siedem miesięcy temu. Śmieszny ten zwrot "przyszedł na świat", jak gdyby sam z siebie zawziął się, zapukał do drzwi i wszedł. W rzeczywistości rósł i rósł we mnie przy okazji zmieniając moje ciało z dnia na dzień, aż wreszcie, trzy tygodnie wcześniej niż mądrzy ludzie przewidzieli, postanowił nas poznać.

Mądrzy ludzie rozcięli mi brzuch i wyciągnęli malucha.

W ciąży przytyłam tyle, ile należy, tak przynajmniej mądrzy ludzie twierdzili. Już po powrocie ze szpitala większość wagi spadła, ale nie całość. I tak już do tej pory zostało. Mimo karmienia piersią- nadwaga się utrzymuje.

Postanowiłam coś z tym zrobić i zażyczyłam sobie na urodziny Fitbit One. To tak trochę pod wpływem Anety i jej wpisu. Nie kupiłam co prawda bransoletki, ale takie coś:


Chwalę to sobie ze względu na to, ze daje mi motywację do ruszenia dupska. Chociaż motywacja pewnie byłaby większa gdyby więcej moich znajomych używało tego cudeńka. Generalnie działa podobnie do Fitbit Flex, więc polecam zainteresowanym przeczytanie notki Anety. Fitbit One ma jeszcze dodatkowo funkcję liczenia schodów, a raczej klatek schodowych. I tu zaczynają się prawdziwe schody. Gadżet liczy to za pomocą wysokościomierza. Zdarza się więc, że kiedy jadę w metrze nalicza mi aktywność. Tak samo dzieje się podczas robienia brzuszków- One rozpoznaje to jako chodzenie po schodach. Z tego powodu czasem go zdejmuję i zapominam założyć. 

Fitbit okazał się jednak niewystarczający do zrzucenia kilogramów. A te ciążą mi coraz bardziej.
Zapisałam się więc na spotkania Weight Watchers (po polsku Strażnicy Wagi). Program opiera się dwóch ważnych filarach: Punktach Points Plus i grupie wsparcia. Można zapisać się też na program on-line, ale spotkania dają tę dodatkową motywację, której wielu osobom potrzeba.
 
Weight Watchers wszystkiemu co jemy przypisuje jakąś wartość punktową, przy czym warzywa i owoce to prawie zawsze zero. Każdy uczestnik ma daną konkretną ilość punktów, które wykorzystujemy na jedzenie. Jest jeszcze dodatkowa pula punktów, które można wykorzystać w ciągu tygodnia. Punkty można obliczyć używając kalkulatora albo sprawdzić na stronie, czy pomocy aplikacji telefonicznej.
  

Przed każdym spotkaniem jest się ważonym, oczywiście waga jest tylko do wiadomości zainteresowanego. Na spotkania przychodzą ludzie różnych rozmiarów i budowy. Niektórzy są naprawdę otyli, inni maja lekką nadwagę, jeszcze inni schudli już do swojej wymarzonej wagi i teraz potrzebują wsparcia w jej utrzymaniu. Ci ostatni nie płacą już za uczestnictwo.

Ciężko mi na razie chwalić metodę Weight Watchers, bo to zbyt szybko. Jedno co mogę powiedzieć, to że dla mnie na razie działa. Punktacja zmusza mnie do ograniczenia niezdrowego jedzenia i skupienia się głównie na proteinach, które najbardziej sycą i warzywach i owocach, które mają zerową punktację. Teraz w sezonie są różnego rodzaju kabaczki, mniam. Jednocześnie od czasu do czasu mogę pozwolić sobie na moje ukochane Prince Polo w gorzkiej czekoladzie. Podwójne mniam. No i nigdy nie jestem głodna, a waga na razie idzie w dół.

Jednak schudnąć to jeszcze nie wszystko. Trzeba jeszcze nadać jakiegoś kształtu przynajmniej tym miejscom, na które da się wpłynąć. Odnawiam więc znajomość z moją piłką do fitness.

Trzymajcie więc kciuki za moją wytrwałość.

10 komentarzy:

  1. Gratuluję decyzji i samozaparcia w tak wszechstronnym planie i oczywiście będę dopingować! Mi się też trochę przytyło, nawet bez ciąży, ale jak na razie planu niet. Może dzięki Tobie się zmobilizuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aneta- Twojemu "przytyło mi się" i tak duzo brakuje do mojej wagi :) A wiem, bo patrzylam na Twoja wage i BMI na stronie Fitbita. Z reszta wygladasz swietnie.

      Usuń
    2. O! Zaskoczyłaś mnie, zapomniałam że masz dostęp do tak tajnych informacji! ;) Moja waga na stronie Fitbita trochę cierpi na brak aktualizacji - o jakieś 3-4 funty :P. Ostatnio nawet mi się ważyć nie chce, po co się dobijać ;).

      Usuń
    3. A nie podawalas kiedys wagi we wpisie na blogu? Coz, jesli to tajne to sie zrewanzuje i powiem, ze i tak nasze wagi roznia sie o jakies 16 lbs. Biorac pod uwage ze jestem nizsza, to tylko cud, ze jeszcze nie mozna mnie toczyc :)

      Usuń
    4. Nie, no żartowałam z tym tajnym. Faktycznie na blogu podawałam, wiele lat temu kiedy była sporo wyższa, i na początku tego roku kiedy była rekordowo niska (jak na mnie). Te 16 lbs mało mi mówi, bo różne osoby różnie noszą swoją wagę i czasem jest się lżejszym niż się wygląda, a czasem dużo cięższym. Ile funtów chciałabyś zrzucić?

      Usuń
    5. Idealnie? Idealnie to tyle ile przytylam po przyjezdzie do Stanow. A przytylam mniej wiecej 23-25 funtow. TAAAK, duzo :) Ale tylo mi sie przez 9 lat, wiec i zrzucenie nie bedzie latwe. A realistycznie to... a, po co patrzec na swiat realistycznie, trzeba dazyc do idealu ;)

      Usuń
    6. Au! Brzmi drastycznie (Twój cel), ale przy Twoim podejściu dasz radę. (Usunięty komentarz był ten sam, tylko w złym miejscu.)

      Usuń
    7. To faktycznie duzo, ale nie chce wlasnie zrzucac drastycznie, a pomalutku. Z reszta, jak sie nie uda to sie nie uda :) Pomysl, ze nawet chudnac pol funta w tydzien osiagne cel w ok. rok. To jest najbardziej do zrobienia, a rok to nie tak dlugo.

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z zaciekawieniem przeczytałam twój wpis :) Muszę częściej odwiedzać ten blog.

    OdpowiedzUsuń