poniedziałek, 9 lipca 2012

Krotkie Streszczenie Informacyjne

W okropnym stresie żyłam ostatnio, to i pisać nie bardzo miałam ochotę. Przyczyną mojego stresu jest Szekspir, który znów się rozchorował. Długie nieprzespane noce spędziłam pilnując go. W końcu okazało się i tak, że jedyną opcją miała być operacja, albo uśpienie kotka. Co ja się napłakałam, namartwiłam. Postanowiłam, że więcej zwierząt mieć nie mogę, bo to nie na moje nerwy. Inni ludzie potrafią podjąć decyzję na chłodno, a ja nie. Mój J. natomiast nie może patrzeć jak ja się martwię (o płaczu nie wspomnę), więc zgadza się na wszystko.
Stanęło więc na operacji i powiem wam, że będę jeździć na kocie, bo ta kasa co przepuściłam na jego weterynarza w ciągu dwóch lat kupiłaby mi lepszy samochód, którego desperacko potrzebuję. Ja wiem, że ludzie tego nie rozumieją, ba, ja sama tego nie rozumiem.
Szekspir jest już po operacji i czuje się całkiem nieźle biorąc pod uwagę okoliczności. To pozwoliło mi trochę odetchnąć.
W piątek pojechaliśmy do Connecticut pozałatwiać parę spraw i oprócz wielkiego korka przypomniało mi się, że poza Nowym Jorkiem całkiem niedaleko istnieje zupełnie inny świat, zupełnie inna Ameryka. Ani lepsza, ani gorsza, inna po prostu. Wolniejsza trochę, spokojniejsza, zdecydowanie grubsza (zajechaliśmy do Wall-martu).
Kilka zdjęć z drogi:
Po powrocie zatrzymaliśmy się w Parku na Queensie.


2 komentarze:

  1. Ja Ciebie doskonale rozumiem,sama dla swojego kota zrobilabym wszystko:)Juz i tak musze wysluchiwac od Pieknego ze kota lepiej traktuje niz jego:),podsumowal mnie ze to moj kochas(niech sie cieszy ze taki):))).
    Pozdrawiam i zdrowia zycze dla Szekspira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Milo wiedziec, ze jest jakas kocia dusza, ktora rozumie jak bardzo mozna kota kochac. I faktycznie, taki futrzany kochas to zadna konkurencja, wiec niech sie cieszy :)

      Usuń