środa, 5 maja 2010

Wkurzyłam fryzjerkę

Właściwie kilka fryzjerek, ale na moje usprawiedliwienie, one wkurzyły mnie pierwsze. A to było tak:
Narzekałam Justynie, że nikt mi dobrze włosów nie potrafi, czy nie chce zrobić. Ciągle nie jest tak jak chcę. A to za jasno, a to za gęsto, no i niszczą mi te włosy strasznie. Na to mi Justyna powiedziała, że chodzi od dawna w jedno miejsce i jest zadowolona. Zawsze jest zrobione tak jak chce i niedrogo, co też się liczy. Pojechałam tam dziś specjalnie i już na wstępie panu z recepcji powiedziałam, że ostatni fryzjer spartaczył robotę i tym razem bardzo proszę dać mi kogośa kto zna się na rzeczy. Pan powiedzial to Pani Numer Jeden, A ta zaprowadziła mnie do Pani Numer Dwa. Ja mówilam czego dokładnie chcę, a Pani Numer Jeden z kolei tłumaczyła to Pani Numer Dwa. Obydwie przy tym kiwały głowami i powtarzały OK, OK. Skoro OK, to siadłam wygodnie na krześle, a Pani Numer Dwa zaczęła mieszać najpierw farbę, a później przeczesywać moje włosy. Jak doszła do wybierania pasemek to musiałam ją zatrzymać, bo już widziałam, że nie tak miała to robić.
- Chciałabym, żeby pasemka były cieńsze i większe odstępy pomiędzy nimi. Powiedziałam niezrażona. Pani Numer Dwa pokiwała głową i robiła dalej swoje. Musiałam ją zatrzymac zanim zdążyła nałożyc farbę.
- Cieńsze pasemka, próbowałam tłumaczyć i pokazywac, takie odstępy. Te są za duże. Jeszcze nie straciłam cierpliwości. Niestety pani Numer Dwa nie miala zielonego pojęcia o czym mówię. Juz chcialam wychodzić, kiedy podeszła Pani Numer Trzy.
- Nie chcę, żeby te pasemka były tak gęsto, nie lubię naćkanych. Wolę cienkie i rzadziej. Chcę, żeby odstępy między nimi były takie. Pokazałam im na palcach.
- Ok, to ty chcesz, żeb te pasemka były grubsze, tak?
- Nie grubsze, cieńsze! O bogini, skąd we mnie tyle cierpliwości.
-Takie? Pani Numer Trzy wydzieliła pasemko.
- Nie, nie takie. Mówię, że cieńsze.
Acha, no o pani wydzieliła super mega grube pasmo i spojrzała na mnie pytająco.
- Przykro mi, ale ja nie mogę pozwolić robić moje włosy komuś, kto nie rozumie, co do niej mówię. Wychodzę. I zaczęłam zdejmowac z siebie pelerynę, która równie dobrze mogłaby być czerwona jak płacha na byka.
Pani Numer Jeden jak tylko to zobaczyła, to pojawiła się znikąd pytając o co chodzi.
-Naprawdę mi przykro, ale wychodzę. Te panie nie rozumieja co mówię, a nie chcę miec znów włosów zrobionyc byle jak. Pożaliłam się.
- Nie ma problemu, to MNIE wytłumacz. Tak jakbym jej tego nie tłumaczyła już na samym początku.
- Ok, pasemka maja byc cieńsze i większe odległości pomiędzy nimi. Nie chcę, żeby mi się zlewały. Większe odległości, rozumiesz?
- Jasne, jak chcesz większe pasemka to będą większe pasemka....
-Aaaaaaaaaaa! Wychodzę! Moja bogini cierpliwości nie wytrzymała.
- Ale farba jest juz rozmieszana, zakrzyknęła Pani Numer Jeden, zobacz, będę musiała ją wyrzucic.
-Przykro mi...
I naprawde było mi przykro, chociaż byłam mocno zirytowana. Straciłam czas, żeby pojechać tam specjalnie tylko po to, żeby przekonac się, że niektórzy nie mówią tam wcale po angielsku, a większość mówi słabiutko. Nie wiem, czy aby zostać fryzjerem należy byc artystą, czy rzemieślnikiem, ale wiem, że na pewno trzeba władać jęzkiem, którym posługuja się klientki.
Całą historię opowiedziałam mojej innej koleżance Kaśce. Ona poleciła mi inną fryzjerkę- Polkę. Jadę tam jutro i mam nadziję, że na tym zakonczą się moje poszukiwania. Z Polką się chyba jakoś dogadam, co nie?

7 komentarzy:

  1. o! twoja przeprowadzka ma ten plus, że coś mi się wydaje - częściej piszesz! ;O) z fryzjerami to różnie. ja na kilkadziesią wizyt tuaj tylko dwie fryzjerki wspominam miło. ale trzeba szukać! powodzenia! a jak nie znajdziesz w NY to wpadaj do chicago - mam tu kogoś kto zrobi ci to, co chcesz, zrozumie i po polsku i po angielsku i jeszcze za dobrą cenę :O)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ewa- nowe miejsce to i bardziej chce sie pisac, przynajmniej na poczatku. Do tej frzyjerki co jade jutro mam daleko, ale Chicago jeszcze dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra fryzjerka to podstawa, wiec rozumiem, ze szlag Cie trafil. Ja jestem wierna swojej fryzjerce od ponad 5 lat. Zdarzylo sie jej nalozyc za ciemny albo za jasny kolor ze dwa razy, ale tak poza tym to dobrze strzyze i fajnie sie z nia gada.

    OdpowiedzUsuń
  4. Włosy mam już zrobione. Ok chyba- sama nie wiem jeszcze czy mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj, nie jestem pewna, fryzjerki mają to do siebie,że mają własną wizję jak powinny wyglądać włosy klientki.Teoretycznie nie mam kłopotów językowych,bo siedzę we własnym kraju, gdzie teoretycznie wszyscy znamy ten sam język, ale bardzo rzadko zdarza mi się,że mam obcięte włosy tak, jak sobie wymarzyłam. A ostatnio kolor robię sama i...sama obcinam włosy.

    OdpowiedzUsuń
  6. zupełnie jak ja, gdy prosiłam o 25 dkg kiełbasy i pani sprzedająca nie mogła zrozumieć dlaczego nie chcę wziąć 30? :)
    jak Anabell kolor robie sama a włosy, czasami tez sama lub mąż:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziewczyny- obejrzalam sobie te moje włosy i już wiem, że mi się nie podobają. I to bardzo. Ech...
    Beata- 25 kilo kiełbasy? Na bigos ;) ?

    OdpowiedzUsuń